Cyjanotypia,
jedna z najstarszych technik fotograficznych, zachowała w sobie coś
z alchemii. Jej charakterystyczny błękit od blisko dwóch stuleci fascynuje twórców, którzy w obrazie szukają nie tylko zapisu, lecz także śladu procesu.
z alchemii. Jej charakterystyczny błękit od blisko dwóch stuleci fascynuje twórców, którzy w obrazie szukają nie tylko zapisu, lecz także śladu procesu.
Wynaleziona w 1842 roku przez Johna Herschela, szybko stała się narzędziem nauki - używaną do kopiowania planów technicznych, stąd nazwa „blueprint”.
Jednak to Anna Atkins, botanistka i pionierka fotografii, nadała jej wymiar artystyczny, publikując swoje roślinne „Fotografie z alg brytyjskich”.
Jednak to Anna Atkins, botanistka i pionierka fotografii, nadała jej wymiar artystyczny, publikując swoje roślinne „Fotografie z alg brytyjskich”.
Dziś cyjanotypia powraca - nie tylko jako nostalgiczny gest, lecz jako świadome spowolnienie. Proces, w którym światło, chemia i papier współpracują w rytmie dnia, pozwala odzyskać doświadczenie materialności fotografii. Każdy odcisk dłoni, każda nierówność emulsji, każdy cień pozostawiony przez słońce - to zapis obecności, której nie da się powtórzyć.
Prezentowany zestaw prac - portretów, pejzaży i martwych natur - powstał w duchu tej właśnie uważności. Portret tu nie dokumentuje, lecz medytuje nad tożsamością; krajobraz nie przedstawia przestrzeni, ale oddycha jej światłem; martwa natura staje się miejscem spotkania światła i cienia.
Te prace to zaproszenie do powolnego patrzenia - do doświadczenia obrazu, który powstaje z reakcji między światłem a materią, ale trwa dzięki uważności widza.
GM